Zmiana pory roku, a co za tym idzie – wymiana garderoby i pewne modyfikacje w codziennym stylu życia, obserwatorom gospodarki mogą dostarczyć informacji o jej stanie. Choć może wydawać się to niedorzeczne, już w latach 20. XX wieku zauważono, że pewne tendencje w modzie i kulturze codziennej można połączyć z gospodarczą koniunkturą lub na odwrót – kryzysem.
Wskaźnik sukienkowy?
Bodaj jako pierwszy na tę zależność zwrócił uwagę już w 1926 roku amerykański ekonomista - George Taylor. Mianowicie zauważył on związek pomiędzy wzrostem PKB i kursem akcji a długością sukienek. Zależność ta, przywoływana często w latach 2008-2010, jest znana jako hemline index ( pol. wskaźnk sukienkowy?). Wskaźnik Taylora mówi o wydłużaniu sukienek i spódnic jako modowej tendencji charakteryzującej przeczucie czy już obecność kryzysu. Sam autor wskaźnika tę modową tendencję interpretował jako konsekwencję utraty pewności siebie, skłonności do ascetyzmu, niechęci do ekstrawagancji i ryzk.
Trochę inaczej związek długości damskich sukienek i odczuwanego lub faktycznego kryzysu opisali Marjolein Van Baardwijk i Philip Hans Franses
z Econometric Institute Erasmus School of Economics . Przeanalizowali oni dane dotyczące długości sukienek w latach 1921-2009 i porównali je z informacjami uzyskanymi z National Bureau of Economic Research na temat cykli ekonomicznych Dowiedli, że gospodarka w istocie wywiera wpływ na długość ubrań, tylko z z 3-4 letnim opóźnieniem. Przy czym moda midi i maxi nie tyle prognozuje według nich dekoniunkturę czy z nią współwystępuje, ile jest jej następstwem.
Trochę inaczej związek długości damskich sukienek i odczuwanego lub faktycznego kryzysu opisali Marjolein Van Baardwijk i Philip Hans Franses
z Econometric Institute Erasmus School of Economics . Przeanalizowali oni dane dotyczące długości sukienek w latach 1921-2009 i porównali je z informacjami uzyskanymi z National Bureau of Economic Research na temat cykli ekonomicznych Dowiedli, że gospodarka w istocie wywiera wpływ na długość ubrań, tylko z z 3-4 letnim opóźnieniem. Przy czym moda midi i maxi nie tyle prognozuje według nich dekoniunkturę czy z nią współwystępuje, ile jest jej następstwem.
„Na zły dzień – zawsze pomadka”
Śladami zostawionymi przez Taylora poszli następni obserwatorzy związku pomiędzy praktykami kulturowymi i gospodarką, jak na przykład Leonard Lauder, który w 2002 roku stworzył pojęcie „wyprzedzającego wskaźnika szminki” (ang. Leading Lipstick Indicator). Połączył on intensywność zakupów i używania szminek z rekompensatą za brak gotówki na większe dobra luksusowe. I choć wśród ekonomistów trwają spory czy lepszym wskaźnikiem dzisiaj nie jest wielkość popytu na inne kolorowe kosmetyki, czy lakier do paznokci, to nie ma wśród nich wątpliwości co do tego, że ten mini luksus jest wskaźnikiem sytuacji przedkryzysowej czy kryzysowej. W przypadku mężczyzn następuje zmniejszenie wielkości sprzedaży dóbr luksusowych o dużej wartości a rośnie zapotrzebowanie na tańsze dobra, dające poczucie luksusu, jak na przykład urządzenia elektroniczne.
7 innych wskaźników stanu gospodarki
1. Popyt na męską bieliznę - Men’s Underwear Index ( im mniejsza sprzedaż, tym bardziej kryzysowo)
2. Popyt na czekoladki (im większe spożycie, tym bardziej kryzysowo)
3. Popyt na alkohol (im większe spożycie, tym bardziej kryzysowo)
4. Popyt na antydepresanty (im większe zapotrzebowanie, tym bardziej kryzysowo)
5. Popularność gier loteryjnych (im większa, tym bardziej kryzysowo)
6. Poularność rzeczywistości fikcjonalnych (im większa, tym bardziej kryzysowo)
7. Obecność w przestrzeni reklamowej puszystych modelek (im większa, tym bardziej kryzysowo)
Nie pozostaje więc nic innego, jak bacznie przyglądać się tym kilku wskaźnikom, a może z czasem uda się jeszcze dorzucić parę własnych?
2. Popyt na czekoladki (im większe spożycie, tym bardziej kryzysowo)
3. Popyt na alkohol (im większe spożycie, tym bardziej kryzysowo)
4. Popyt na antydepresanty (im większe zapotrzebowanie, tym bardziej kryzysowo)
5. Popularność gier loteryjnych (im większa, tym bardziej kryzysowo)
6. Poularność rzeczywistości fikcjonalnych (im większa, tym bardziej kryzysowo)
7. Obecność w przestrzeni reklamowej puszystych modelek (im większa, tym bardziej kryzysowo)
Nie pozostaje więc nic innego, jak bacznie przyglądać się tym kilku wskaźnikom, a może z czasem uda się jeszcze dorzucić parę własnych?