Akronim LOL został oficjalnie dodany do Oxford English Dictionary w dniu 24 marca 2011. Wywodzi się ze zwrotu „Laughing out loud” (śmiejąc się głośno) albo „Lots of Laughs” (dużo śmiechu). Początkowo, używany w czasie rozmów na czacie, służył do wyrażenia rozbawienia czy wprowadzenia w dobry nastrój. Z czasem zyskał drugie znaczenie, używane dla oznaczania zachowań uznanych za głupie lub dziwaczne.
Krótka definicja lolcontentu
LOL złączony z wizualno-słownymi treściami, rozpoczął nowe życie jako lolcontent i stał się poręcznym określeniem treści ośmieszających, rozśmieszających czy rozczulających, opublikowanych w Internecie. Nierzadko lolcontent odwołuje się do sucharów (inaczej betonu czy kwasu), czyli dowcipów balansujących na granicy pomiędzy tym, co śmieszne (nawet odkrywcze!) i tym, co żenujące. Suchary często bazują na wizualizacji dosłownych znaczeń użytych słów.
Czmu służy?
Lolcontent stał się receptą na szybkie (tanie!) publikowanie postów i zdobywanie fanów w serwisach społecznościowych. Obok żebrolajków czy retrocontentu uzyskał rangę niemal gwarancji przyrostu e-publiczności. Nic dziwnego, wszak nic tak nie zjednuje sympatyków, jak poprawa nastroju czy łyk żartu i anarchicznego humoru. Na tej odwiecznej potrzebie homo sapiens swoje widownie zbudowały między innymi kwejk, demotywatory czy… ślōnski suchar.
Czy zawsze jest pożądany ?
Estetyka demotywatorów może świetnie służyć organizacjom, w tym biznesowym, wykorzystującym ją nie wprost, a dla zbudowania swojej społeczności, by ją edukować, inspirować, wciągać w realizację założonych zadań (na przykład profil Grafik płakał jak projektował, który posiada 147 739 polubień - stan na dzień 17 listopada). Organizacje te korzystają ze zmian, jakie dokonały się w świecie odbiorców-konsumentów. Wraz z Internetem wyszli oni z ról biernych konsumentów, zamienili się w aktywnych wytwórców, współuczestników wspierania czy wręcz tworzenia oferty (w żargonie proces ten jest określany jako przejście od konsumeryzmu do „produceryzmu” partycypującego).
Estetyka demotywatorów może być jednak zgubna, zwłaszcza gdy stosuje się ją bezpośrednio, natarczywie i bez związku z oferowaną sprzedażą. Na ogół rzeczywiście pozwala na mnożenie fanów. Jednak w końcowym rozrachunku rzadko kiedy służy budowaniu prawdziwych relacji z aktualnymi a zwłaszcza przyszłymi konsumentami, w konsekwencji rzadko przekłada się na ich pozytywne decyzje zakupowe.